Kurs Mouthfilla – debiut
Poprzedni weekend to mój debiut w szkoleniu Mouthfilla. Zmierzyłem się z kursem Frenzel+Mouthfill. Do tematu podeszło 4 śmiałków, Kuba, Mateusz, Michał i Tomek. Każdy z unikalnym problemem, zatem kurs się zapowiadał ciekawie! Jak się okazuje, nie każdy kto myślał, że umie Frenzla, tak było. Tak naprawdę, jeżeli ktoś się nauczy biegle Frenzla, to podstawowy mouthfill idzie dość szybko. Problem jednak polega na tym, że freediverzy chcą poznać mouthfilla, jeszcze zanim nauczą się biegle Frenzla.
Teoria i ćwiczenia na sucho
W sobotę rozpoczęliśmy dzień od wykładu i ćwiczeń na sucho. Już wtedy okazało się, że zimna woda potrafi zaskoczyć i tak naprawdę wszystko rozchodzi się wokół relaksu.
Uczyłem m.in. kiedy nabierać mouthfilla, w jaki sposób, jak dysponować powietrzem w ustach, kilka technik samego wyrównania ciśnienia przy pomocy powietrza zgromadzonego w ustach i wiele, wiele innych.
Tak naprawdę u każdego może działać coś innego, a dzięki swojemu wieloletniemu doświadczeniu i zmaganiach z mouthfillem, od początkującego do zaawansowanego, potrafiłem zidentyfkować błędy i wskazać ćwiczenia korygujące.
Klucz to zrozumienie co się robi źle
Identyfikacja problemu to pierwszy stopień do opanowania go. Ważnym jest również właściwe podejście kursanta, musi wiedzieć, że to przede wszystkim jego praca przybliża go do opanowania tej techniki, a instruktor pełni rolę przewodnika i doradcy, nie nauczy się tego za nas 🙂 Na szczęście wszyscy uczestnicy to rozumieli i byli w pełni zmobilizowani!
Warto dodać, że mouthfill ma kilka etapów i ważne jest, aby zwłaszcza osoby początkujące w tym temacie, nie były zasypywane niepotrzebnymi informacjami, które na tym etapie nie są przydatne, a są wręcz szkodliwe, bo komplikują cały proces.
Po ćwiczeniach na sucho, przyszła pora na nurkowania na Zakrzówku!
Zakrzówek time – czyli jakość a nie ilość!
Mottem zajęć w wodzie była przede wszystkim jakość, a nie ilość. Dla mnie był to też niezły trening, gdyż z czterema kursantami, schodząć z każdym przy każdym nurkowaniu, trochę interwałów zrobiłem 🙂 Jednak dzięki temu, mogłem zauważyć co każdy robi podczas nurkowania, ze swoją twarzą, przeponą i nie tylko. Następnie korygowaliśmy sytuację na bieżąco, pomiędzy nurkowaniami, jeszcze w wodzie.
Niedzielny sabotaż
W niedzielę pogoda była dla nas łaskawa i cały dzień towarzyszyło nam słońce. Przeprowadziłem dwie sesje nurkowe, przy czym Mateusz po 1-ej sesji, próbował sabotować grupę, szarlotką upieczoną przez Dorotę, była przepyszna 🙂 (sprostowanie dla hejterów – bez cukru i glutenu :D)!
Rozerwany kaptur na koniec sezonu
Przed drugą sesją, rozerwałem kaptur podczas naciągania go na głowę. I co teraz? Przecież nie zostawię kursantów na lodzie. Nurkowałem z niezłą klimtyzacją przy lewym uchu, ale jaki odruch nurkowy był 🙂 W gruncie rzeczy nie było tak źle.
Pod koniec 2 sesji, wszyscy już wymiękli, podczas gdy Michał złapał wiatr w żagle, dostał olśnienia i zaczął schodzić nurkowanie za nurkowaniem. Zatem wszyscy zadowoleni i z bagażem doświadczeń, zakończyliśmy ten wyjątkowy kurs na Zakrzówku. Mam nadzieję do zobaczenia w przyszłości, tym razem w cieplejszych krajach! A niektórzy żałowali, że ten kurs nie odbył się przed Mistrzostwami Polski na Hańczy, być moze wyniki byłyby inne!
Tymczasem zapraszam do przeczytania opisu z kursu oczami Tomka, Michała i Kuby!
Kilka zdjęć dostępnych w galerii poniżej.
Zapraszam do komentowania! Chętnie odpowiem na Wasze pytania!
Aby się zapisać na następnie szkolenie, kliknij tutaj i sprawdź dostępność w grafiku!
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj mojego bloga i dołącz do pozostałych użytkowników aby otrzymywać powiadomienia o nowych postach!
- Skupienie przed nurem
- Tym razem Michał w Zen
- Pora na Kinga
- Do dna!
- Krótki hang
- Powrót z głębin
- Kuba napełnia Mouthfilla
- Zadowolona gromadka Freediverów po udanym kursie!